Zniknęłam z życiem na krótką chwilę. Czym byłam zajęta? O nie, niczym ciekawym i mądrym. Z braku pomysłu na poprawę nastroju metodą naturalną, poprawiałam sobie metodą hmm... w sumie też naturalną. Do sedna, jarałam, oglądałam komedie, jadłam w chuja słodyczy. Buch, gastro, śmiech, wpierdalanie. Nie wiem ile mogłam przez te ostatnie ponad 48h pochłonąć kalorii, nie chcę wiedzieć.
Co do sytuacji z tym chłopakiem, to żeby Was nie zanudzać napiszę w skrócie. W poprzednie wakacje siedziałam z kumpelą na ławce pod jej blokiem. Gadamy sobie, śmiejemy się... przechodzi koło nas bardzo przystojny chłopak i się uśmiecha. (Tak to był ten moment, palpitacja, mina błazna, tępe zauroczenie). Od kumpeli dowiedziałam się kto to ten przystojny pan M. Bardzo pewny siebie, z opinią jednego z najprzystojniejszych w mieście, z dodatkiem "70% panienek 16-20 jest w nim 'zakochana', nie przejmuj się"-słowa kumpeli A. Pod koniec tych wakacji cudownym "zbiegiem okoliczności" (tak, wiem, że znalezienie kibica nie mogło być trudne :D), poznałam M i o dziwo (to już był cud), stwierdził że jestem ładna i chciał się ze mną spotykać, tak więc po trzech pięknych tygodniach, zjebałam. W wielkim skrócie: zwała, kac, zły nastrój, stwierdziła, że jak pozna moją zjebaną przeszłość, sytuację życiową, to i tak nie będzie mnie chciał, z tą i innymi czarnymi myślami zerwałam z nim kontakt, bez słowa wyjaśnienia. Ciąg dalszy historii znacie, więc tak na prawdę, to moja wina.
Żeby was dłużej nie zanudzać kończe, jutro, tzn dziś w dzień poodwiedzam wasze blogi, trzymam za Was kciuki Motylkiem :*, nie popełniajcie aż tak głupich błędów jak ja.
środa, 3 lutego 2016
wtorek, 2 lutego 2016
Depreha jak chuja.
Cześć chudzinki. Jest bardzo źle. Mam okropny nastrój, wyrzuty sumienia przez wczorajszą pizzę, świadomość, że jestem jebanym grubasem, fakt, że ten chłopak mnie olał i nie odpisał, to że jestem brzydka, kumulacja wszystkiego. Dzisiaj nie zjadłam nic, wypiłam tylko mleczko sojowe w kartoniku 160 kcal, jak będę się źle czuła to może zjem jabłko. Mam dość wszystkiego, jestem beznadziejna.
Boję się. Boję się. Tak strasznie się boję, że coś ziem.
Boję się. Boję się. Tak strasznie się boję, że coś ziem.
poniedziałek, 1 lutego 2016
Cześć kochane Motylki.
Przede wszystkim chcę wam powiedzieć, że mam nową motywację i nowy plan. Postanowiłam, że jak schudnę do 55 kg to w nagrodę zrobię sobie kolejny tatuaż, taka moja prywatna motywacja. Postanowiłam też, że będę się ważyć co 3 dni, nie co dzień. Dziś waga pokazała 60,7, czyli powiedzmy, że 61, kolejne ważenie w czwartek, zobaczymy czy będzie jakiś progres.
Przede wszystkim chcę wam powiedzieć, że mam nową motywację i nowy plan. Postanowiłam, że jak schudnę do 55 kg to w nagrodę zrobię sobie kolejny tatuaż, taka moja prywatna motywacja. Postanowiłam też, że będę się ważyć co 3 dni, nie co dzień. Dziś waga pokazała 60,7, czyli powiedzmy, że 61, kolejne ważenie w czwartek, zobaczymy czy będzie jakiś progres.
Dzisiejszy dzień zawaliłam totalnie. Chciałam zrobić głodówkę i cały dzień nic nie jadłam, ale wieczorem poszłam z przyjaciółką na pizzę i zjadłam 4 kawałki :(. Na dodatek moja przyjaciółka wzięła mój telefon i napisała do chłopaka, w którym jestem zakochana. O dziwo odpisał i piszę z nim, ale strasznie się krępuję. Motylki pomocy, co mam robić, ehh, mam dość tego dnia.
Subskrybuj:
Posty (Atom)